niedziela, 28 maja 2017

Aussie, Miracle Moist Conditioner - recenzja

Opis:
'Odżywka do włosów suchych i zniszczonych. Zawiera ekstrakt z orzechów makadamia. Pozostawia włosy miękkie, lśniące i nawilżone.'


Konsystencja: wodna

Kolor: bezbarwna

Zapach: przyjemny, orzechowy ,fajnie trzyma się na włosach

Opakowanie: plastikowa twarda butelka z atomizerem,który się zacina,nie wiem czy dostałam trefną sztukę czy to wada fabryczna dla wszystkich.

Działanie: leciutki u mnie sprawdza się jedynie jeśli nałożę ją na drugi dzień po umyciu włosów wcześniej potraktowanych szamponem nawilżającym/odżywką do spłukania,daje taki subtelny efekt ,krótkotrwały ,ja używam jej bardziej jako pachnącej mgiełki . Stosuje od nasady, w umiarkowanej ilości nie powoduje wzmożonego przetłuszczania się włosów ani ich obciążenia. nie powoduje ,że włosy są miękkie,delikatnie mi je wygładza, nie ma też żadnego wpływu na ich 'blask'.

Pojemność: 250 ml

Wydajność: przy zacinającej się pompce trzeba się trochę napracować by spryskać nią włosy, szczerze trudno mi to ocenić bo po pierwsze butelka nie prześwituje więc nie wiadomo ile się jej zużywa.

Cena: ok 25 zł, zakupiłam na promocji ni pamiętam z ile

Dostępność: drogerie Rossmann,

Dla kogo? Z pewności nie dla osób które oczekują miękkich i lśniących włosów używając jedynie tej odżywki. Myślę,że powinna lepiej się sprawdzić u posiadaczy włosów cienkich.

piątek, 5 maja 2017

Moja innowacja w demakijażu! - recenzja ściereczki GLOV do demakijażu

Muszę wam powiedzieć,że szczególnie w ostatnie wakacje kiedy upały dawały się ostro we znaki . I wszelki makijaż był ostatnią rzeczą o której pomyślałam, szukałam sposobów na szybszy ,a zarazem skuteczny demakijaż. Przyznam,że przed wykonaniem nawet prostego make up u powstrzymuje mnie myśl o jego zmyciu. Dobre produkty to mus,ale nie jest on jeden. Ja dotąd używałam płynu dwufazowego do zmycia makijażu oczu, potem żelu/ pianki do zmycia największej ilości podkładu itd, płynu micelarnego bądź mydła aleppo do zmycia pozostałości. Kiedy wracamy do domu po ciężkim dniu w szkole czy pracy myślę, że większość osób przechodząc przez próg mieszkania pomyśli o ciepłym posiłku, herbacie po prostu chwili ukojenia ,a nie demakijażu. Więc siłą rzeczy wieczorna pielęgnacja wydłuża się w czasie,a nie każdy ma na to siłę. Wynalazek który znalazłam wydawał się perfekcyjnym, prostym i innowacyjnym rozwiązaniem. Mimo wszystko szczerze brakowało mi wiary,że to naprawdę działa,więc szukałam dalej. Po raz -enty rozmyślałam o  rumiankowym masełku od tbs ,ale na rozmyśleniach się skończyło. Wreszcie przy nie planowanym wypadzie do Sephory przełamałam się i oto jest w całej swojej okazałości ściereczka do demakijażu twarzy GLOV mini ;)

Wielkość: wybrałam wersję średnią podróżną On the go (teraz można dostać wersje dosłownie na 1-2 palce) ponieważ idealnie mieści moja dłoń. Jakby była na nią szyta :)

Kolor: kremowy


Miękkość: jest bardzo mięciutka, szczególnie,że używa się jej namoczonej w wodzie (jak beauty blender)

Działanie: wiem,że zabrzmi to jak w reklamie,ale to naprawdę działa. Bez tarcia/szorowania po prostu wystarczy ją zmoczyć i przyłożyć do twarzy/oczu/ust i już. Po jej użyciu,przecierałam twarz tonikiem i był czysty więc odpowiedź nasuwa się sama. Latem to mój ulubiony sposób na demakijaż, ale sprawdza się niezależnie od pory roku. Daję sobie rade zarówno z podkładem nawet tym z revlon colorstay, szminkami matowymi połyskującymi, tuszem. choć oczy wolę myć oddzielnie, pomadki tylko najtrudniej sprać z niej dlatego zazwyczaj używam do ust po prostu płynu dwufazowego z Garniera tak jak i do oczu/albo oleju zależy co mam pod ręką. Gdybym kupowała ściereczkę teraz wybrałabym inny kolor ;) Wtedy nie było innych wersji kolorystycznych. Ja mam swoją ok. roku może ponad i jest w świetnym stanie,działa tak samo dobrze. Wszystko zależy od tego jak będziecie o nią dbać.

Dostępność: Sephora stacjonarnie oraz internetowo,wiele sklepów internetowych np. mintishop

Cena: ja zapłaciłam 32 czy 33 zł z upustem na kartę sephory black. Nstała cena to ok.45 zł.

Zakup ponowny? Gdy się już wysłuży, pewnie kupię nową tym razem różową ;)

środa, 3 maja 2017

Ava Eco Garden with cucumber extract - recenzją

Opis:
"Naturalna kuracja nawilżająca 20+.
Skóra dwudziestolatki jest gładka i zaróżowiona, ale może być sucha, tłusta lub mieszana. Krem  zadba o jej naturalne piękno i pielęgnację. Dzięki unikalnej formule zawartego w kremie ekstraktu ze świeżego ogórka bogatego w witaminy C i B, minerały i makroelementy korzystnie wpłynie na jej nawilżenie, wygładzenie i odżywienie, delikatnie rozjaśni piegi i przebarwienia. Naturalny emulgator z oleju palmowego, kokosowego i manioku, oliwy z oliwek, skwalan z oliwy z oliwek, witamina E wzmocnią naturalne funkcje ochronne skóry.
99% wszystkich składników jest pochodzenia naturalnego28 % składników organicznych z plantacji monitorowanych"

Kolor: beżowy, lekko żółty

Konsystencja: średnia,ani lejąca ani masełko wata

Zapach: specyficzny ziołowy, niewyczuwalny na twarzy

Działanie: krem zaczęłam używać na jesieni 2016 i planowałam z początku wrócić do niego na wiosnę,ale okazało się,że świetnie daje sobie radę w zimnych czy minusowych temperaturach dlatego używałam go zarówno na jesieni jak i w ziemie. Oraz przez część wiosny bo jak widać jest na ogół dość zimno jak na ten czas. Krem starczył mi na ogromnie dużo czasu (od września 2016 do kwietnia 2017 czyli 8 miesięcy!) i gdybym nie zaczęła smarować nim szyi pewnie starczył by na drugie tyle (inna sprawa to termin ważności xD).Dobrze nawilża, nie zapycha, czas wchłaniana oceniam na średni. Dla mnie nie jest to minus ponieważ, po jego nałożeniu wykonuję inne obowiązki i po 5-8 minutach nakładam inne kosmetyki. Jeśli nie lubicie czekać warto mieć to na uwadze. Natknęłam się na opinię,że krem jest zbyt treściwy jeżeli macie zamiar używać go w ciepłych porach roku to tak jest.
Krem dobrze spisuje się przy mieszanej cerze,czy problematycznej/trądzikowej, ale w zimniejszych porach roku. Na wiosnę jest zdecydowanie zbyt treściwy.

Pojemność: 50ml

Cena: ja kupiłam za ok.27 zł

Dostępność: Średnia w kierunku słabej. mi udało się go kupić w sklepie ziołowym,ale nie każdy go posiada ponieważ jak to ujęła sprzedawczyni 'nie schodziły im'.Widziałam go też w jednej z droższych prywatnych drogerii,ale w o wiele wyższej cenie.

Czy kupie ponownie? Myślę,że tak. Cena jest adekwatna do wydajności oraz działania.

wtorek, 2 maja 2017

Zakupy z mojej nieobecności

Hej, jak wspomniałam we najnowszym poście nie mam wam wiele do pokazania. Dziś trochę się to powiększyło,przez przypadek upolowałam 2 produkty więc ta dam:

W drogerii Jaśmin upolowałam masło do ciała z miłorzębem japońskim z be organic. Zamierzam używać jesienią/zimą, w Hebe znalazłam moja ukochaną pomadkę Himalaya której recenzja pojawiła się już na blogu, a ponieważ drogerie dayli znikły kupiłam 2 opakowania. Do tego dołożyłam krem nawilżający z Nacomi. Polowałam od dłuższego czasu na ten z Nonicare ,ale jak na złość nigdzie go nie ma stacjonarnie,a mój poprzedni krem dobił dna,więc musiałam znaleźć coś innego. Moja niebieska glinka ma się ku końcowi,więc na jej miejsce wybrałam glinkę marokańską z organique. Oprócz tego zaczęłam używać balsamu z rokietnikiem z benecos,oraz mydełka pomarańczowego z rozmarynem z 4szpaki (szpaków). Z kolorówki kupiłam jedynie połyskujący na fiolet rozświetlacz z NYX duochrome.