I tu zaczęła się zabawa w chowanego,bo cienie miały wyjść od kwietnia cokolwiek miało to znaczyć, może było to naiwne,ale byłam 1 kwietnia w rossmannie (szczerze nawet nie poszłam tam specjalnie po prostu mijałam nie było, pomyślałam ok jest jeszcze wcześnie. Potem w rożnych dniach, na początku ,w środku miesiąca w sumie zwiedziłam 6-8 Rossmannów w przeróżnych dzielnicach podobnie nie jechałam po cienie po całym mieście po prostu byłam w okolicy załatwiając inne sprawunki. w niektórych Rossmannach była część kolekcji #mychoice np. cienie pojedyńcze, w innych pozostałe kolory współpracy i dowiedziałam się,że wibo nie jest w każdym Rossmannie (w jednym jej nie prowadzili). Pierwszy dorwałam jakoś w połowie kwietnia duet od Zamlowanej 2.Indigo Bunting, cienie Karoliny dopadłam dopiero w maju. Na instagramie dowiedziałam się,że nie byłam sama w tych poszukiwaniach wiele dziewczyn błąkało się po mieście w poszukiwaniu tej kolekcji/kolaboracji. Jeśli dotarliście do tej części w której będę rzeczywiście omawiać cienie bardzo gratuluję,bo nie planowałam się tak rozpisać ;)
wibo&zmalowana #mychoice - 2.Indigo Bunting
Skład dostępny jest na stronie wibo,nie ma go na opakowaniach wkładów
Konsystencja: oba cienie są niesamowicie gładkie,wręcz jedwabiście (podejrzewam,że to zasługa jedwabiu który jest w składzie), trochę się pylą przy nakładaniu pędzelkiem,ale ja robię oczy na początku potem ścieram to co się osypało więc nie jest to dla mnie duży mankament. Aktualizacja: kobaltowy cień zaczął się scalać tworzyć twardsze miejsca co czuć zwłaszcza przy nakładaniu cieni palcem i widać na powyższym zdjęciu.
Pigmentacja: jaśniejszy smerfowo-syrenkowy cień na duży plus powiedziałabym takie 4/5 ,zobaczycie na swatchach takie jednorazowe pociągnięcie wypada w porządku, natomiast kobalt gorzej,ale nie beznadziejnie, tak średnio (przy jednorazowym pociągnięciu).
przy większej aplikacji cienia kobaltowego -ciemniejszego
Kolory: idealny odcień kobaltu jakiego szukałam, smerfowo-syrenkowy też jest piękny mam już podobny z inglota.
Trwałość: tutaj jest największy mankament w obu kompletach, cienie po prostu blakną kolor się rozmywa,nie wiem czemu się tak dzieje. I to nie po jakiś 8-10h ale nie patrzyłam na zegarek, tak gdzieś po godzinie zaczyna blednąć, jeszcze póki ktoś bierze ze sobą cienie itd w drogę i będzie to poprawiał i nie będzie mu to przeszkadzało,ja do tych osób nie należę, noszę podręczne kosmetyki,ale raczej jeśli nie zdążę się pomalować w domu niż miałabym poprawiać makijaż oka co godzinę. Testowałam je zarówno w upalne jak i po prostu ciepłe dni i efekt był ten sam, zrobiłam test na dłoni i one w warunkach domowych zachowują się identycznie
Opakowanie: posiadam wkłady które niestety nie są magnetyczne (na co skrycie liczyłam) bo nie wejdą do magnetycznych paletek,nie posiadają też wieczek tylko plastikowe osłonki, spotkałam się z gorszymi opakowaniami wkładów (czyt.nabla) więc bez szału i be tragedii.
Dostępność: drogerie Rossman
Cena: 12,99 zł
wibo& viva a viva #mychoice - 4 mistery
Skład:
Mica, Talc, Silica, Zinc Stearate, Lauroyl Lysine, Dimethicone/Vinyl Dimethicone Crosspolymer, Bis-Diglyceryl Polyacyladipate-1, Ethylhexyl Stearate, Caprylic/Capric Triglyceride, Caprylyl Glycol, Phenoxyethanol, Hexylene Glycol, Tocopheryl Acetate, CI 77891, CI 77510, CI 15850, CI 45410.
Skład dostępny jest na stronie wibo,nie ma go na opakowaniach wkładów
Konsystencja: oba cienie/komplety są niesamowicie gładkie,wręcz jedwabiście, (podejrzewam,że to zasługa jedwabiu który jest w składzie) trochę się pylą przy nakładaniu pędzelkiem,ale ja robię oczy na początku potem ścieram to co się osypało więc nie jest to dla mnie duży mankament.
Pigmentacja: cień żółty na duży plus powiedziałabym takie 4/5 ,zobaczycie na swatchach takie jednorazowe pociągnięcie wypada w porządku, natomiast fiolet gorzej,ale nie beznadziejnie, tak średnio (przy jednorazowym pociągnięciu). to podobna sytuacja jak przy komplecie zmalowanej.
jedno pociągnięcie z mniejszą ilością cienia
Trwałość: tutaj jest największy mankament w obu kompletach, cienie po prostu blakną kolor się rozmywa,nie wiem czemu się tak dzieje. I to nie po jakiś 8-10h ale nie patrzyłam na zegarek, tak gdzieś po godzinie zaczyna blednąć, jeszcze póki ktoś bierze ze sobą cienie itd w drogę i będzie to poprawiał i nie będzie mu to przeszkadzało,ja do tych osób nie należę, noszę podręczne kosmetyki,ale raczej jeśli nie zdążę się pomalować w domu niż miałabym poprawiać makijaż oka co godzinę. Testowałam je zarówno w upalne jak i po prostu ciepłe dni i efekt był ten sam, zrobiłam test na dłoni i one w warunkach domowych zachowują się identycznie.
Opakowanie: posiadam wkłady które niestety nie są magnetyczne (na co skrycie liczyłam) bo nie wejdą do magnetycznych paletek,nie posiadają też wieczek tylko plastikowe osłonki, spotkałam się z gorszymi opakowaniami wkładów (czyt.nabla) więc bez szału i be tragedii.
Dostępność: drogerie Rossman
Cena: 12,99 zł
Podsumowując: kolory przepiękne, konsystencja zaskakująca dobra w większości, niestety trwałość jest jaka jest co nie powiem spowodowało,że rzadko po nie sięgam bo najzwyczajniej szkoda mi mojej własnej pracy która samoistnie zanika. Mam słabość do fioletu,ale to w sumie tyle bo efekt który uzyskuje jest krótki. Na początku zastanawiałam się jeszcze nad pomarańczami,ale w tej sytuacji nie zamierzam inwestować kolejnej gotówki,jak i tak nie mam co zrobić z tymi które posiadam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz