poniedziałek, 14 kwietnia 2014

I'm singing my blues

Poniedziałki mają specyficzny wydźwięk, kończący się weekend napotyka na niego jak na przeszkodę, to taki piątek 13 tyko,że co tydzień. Nigdy nie był to dla mnie dzień, który mnie jakoś specjalnie zniechęcał do siebie. Oczywiście nie wzbudzał takich odczuć jak na myśl o piątku,ale nie był na 'wygnaniu',do czasu . Dziś właśnie się takim stał. Po nie co burzliwym weekendzie, nie spodziewałam się genialnego poniedziałku,ale choć trochę bardziej entuzjastycznego. Przyznam,że przypisanie kategorii temu postowi,jest naprawdę trudnym do za selekcjonowania wyborem ;)  Choć nie zapowiadał się tak fatalnie,takim się okazał nie jestem w stanie zliczyć ile razy się wkurzyłam, ile razy chciałam by się skończył. Dzisiejszy poniedziałek jest jeszcze o tyle szczególny,że to 'czarny dzień" w krajach Azji ,czyli dzień singli w którym to miały by jeść czarne potrawy itp. jak kawa czy popularny makaron z czarną fasolą. czemu czarny,nie badałam jeszcze tego zjawiska, w moim odczuciu powinien być to dzień celebracji,czarny kolor napawa smutkiem. Nie świętowałabym tego w taki sposób any way.  To idealny przykład blue moday,dlatego nuta przewodnią jest Blue, Big Bang. A jak minął wasz poniedziałek?




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz