wtorek, 21 lipca 2015

Kosmetyczne zawody #2

Drugi post z nowej serii o nie udanych zakupach. Z jednej strony jasne chciałabym by bylo ich jak najmniej ,z drugiej mogę was przestrzec ;) Zaczynamy ;]

Pomadka nawilżająca  Cocoa butter formula, marki Palmers. 
Zadowolona z masła do ciała, postanowiłam spróbować,a co mi tam. Kosztowała ok. 7- 8 zł, były tez inne warianty smakowe jak wiśnia czy mięta. Ja wzięłam klasyczną. Ma śmieszne opakowanie,jest nie co spłaszczona i wykręcana . Pierwsze wrażenia? Nigdy nie miałam tak tłustego balsamu, który pozostawiał by tak nieprzyjemną warstwę. Na początku prócz konsystencji wydawał się ok,ale potem nie wiem dlaczego usta zaczęły mnie po nim piec,więc oddałam go w dobre ręce obawiając się efektu jak po korres [ czytaj tu]. 

Maska oczyszczająca Himalaya Herbals Neem Mask
Himalaya oczarowała mnie swoją pomadką pielęgnacyjną, zatem będąc w jednej z drogerii osiedlowych skusiłam się na maskę. Szczerze mówiąc trudno mi mówić o jakichkolwiek efektach, jest dość przeciętna dla mnie pod tym względem,kolor niczym błoto mnie nie przeraża trochę dziwne jest to,że zanim wypłynie maska sączy się z tubki jakby olej o tym samy zapachu, myślałam,że to tylko przy pierwszym użyciu ,ale jest tak za każdym razem. Do tego jej zapach mnie totalnie odrzuca. Nigdy nie wyczekiwałam tak bardzo aby zmyć maskę z twarzy. Nie wiem do czego ją przyrównać,ale jeżeli nie lubicie mocnych ,aromatycznych kosmetyków to trzymajcie się z dala!



Sylveco balsam myjący do włosów z betuliną
O marce słyszałam wiele dobrego, przyglądając się ich ofercie ten produkt najbardziej przykuł moją uwagę ,opinie jak zawsze mieszane,ale przeważały te pozytywne. Co warto powiedzieć na początek? Ma rozmarynowo - miętowy zapach, lejącą konsystencję, biała barwę i kiepsko się pieni.  Moje włosy u nasady są przetłuszczające,natomiast na długości suche. Okropnie przetłuszcza mój skalp i włosy u nasady, jeszcze tego samego dnia po umyciu są obciążone , dosłownie tłuste i przyklapnięte, za to na długości tępe. Efekt ten pojawia się przy każdym myciu. Próbowałam łączyć go z innymi produktami np. myjąc nim tylko nasadę ,albo tylko długość,ale te partie włosów które były nim myte są takie jak opisałam wyżej. U mnie totalnie się nie sprawdził, szkoda mi wydanych na niego pieniędzy ,bo za tę cenę ( 28zł regularna) można kupić szampon Matrixa albo dołożyć kilka złotych  mieć świetny z L'oreala.

Fitomed krem nawilżający tradycyjny
Mimo dobrych chęci, pochwał, niskiej ceny nie trafił w moje serce. Ma bardzo przyzwoite nawilżenie np. na okres jesienno zimowy (nie ryzykowałabym w czasie ostrej zimy) , jest bardzo wydajny, nie wchłania się w minutę więc z nałożeniem make up- u trzeba trochę poczekać. U mnie wywoływał okropne pieczenie oczu , mimo że zapach jest bardzo delikatny .Kombinowałam by krem nie znajdował się w ich pobliżu to i tak efekt był ten sam. Szkoda.

AA Hydro Algi różowe krem nawilżająco korygujący cera sucha i normalna
w poszukiwaniach kremu do codziennej pielęgnacji zwróci moja uwagę krem AA. Jak dotąd nie używałam z ich oferty produktów do twarzy i po tym kremie nie zamierzam próbować. O dziwo bo na ogół ich produkty są bezzapachowe, ten ma miły przyjemny zapach,do tego ma lekko różowy kolor. A poza tym nie zauważyłam nawilżenia, u mnie wywołał za to łuszczenie skóry. A do tanich szczególnie tez nie należy ,zapłaciłam za niego ok. 17 zł w rossmanie, to ponoć nowość.


TIGI odżywka do włosów suchych Bed Hair 
Dołączona do zestawu z szamponem z tej samej serii w nie co wygórowanej cenie jest po prostu przeciętna niczym zwykła tania i raczej nie wychwalana odżywka z drogerii,a teoretycznie jest to produkt 'profesjonalny'. Ma ładny zapach, jest cholernie wydajna i to w sumie tyle, poza tym nic nie robi.


4 komentarze:

  1. Ja się niestety zraziłam do masek Himalaya.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie teraz tez nie zachęcają, zwłaszcza,że mają różne lepsze gorsze składy.

      Usuń