czwartek, 12 czerwca 2014

Pomijany aspekt - klucz w pielęgnacji skóry tłustej i mieszanej czy trądzikowej

Kilka lat temu kiedy to stawiałam pierwsze kroki w pielęgnacji skóry i zaczęłam w ogóle zwracać uwagę na jej 'wygląd' na drogeryjnych półkach przystosowanych dla cer tłustych (powiedzmy młodzieńczych) największą 'sławą' cieszyły się produkty matujące,żele niemal wysuszające itp. Sęk w tym ,że nadal tak jest. Ok. ,mamy większy wybór,  szerszy dostęp do mniej znanych marek czy ogólnie lepszy zasięg co do produktów zagranicznych ,recenzji i opinii na ich temat. Będąc blogerką już parę lat (jeśli ktoś śledzi ten blog od początku,wie,że nie jestem początkująca, były inne blogi tylko w innej kategorii, byłam przez cały czas  czytelniczką kosmetycznych blogów) zauważyłam,że zwłaszcza przy cerach tłustych/mieszanych/trądzikowych nie zwraca się uwagi na jeden podstawowy tytułowy aspekt.

Zarówno pani w drogerii czy aptece przy wymienionych wyżej typach skóry doradzi żel antybakteryjny, krem matujący,piankę myjącą te wszystkie produkty łączy jedno czyli ogółem wysuszenie. Są różne marki,różne produkty jasne znajdą się takie które tego nie zrobią,ale sugerowane do tych cer owszem szczególnie w takim zestawieniu. Pamiętam jak bodajże ponad 2 lata temu zdecydowałam się na cała gamę produktów od Pharmaceri nie było żadnego wow, szczerze powiem,że efekty były nikłe. Nie było lepiej,ani gorzej ,niespodzianki się zdarzały nie było ich  mniej, ogółem za taką cenę (ponieważ nie oszukujmy się sumując to nie jest mała kwota spodziewałam się lepszych efektów). Przy Ivostinie było trochę lepiej,ale czemu o tym piszę? Właśnie kilkanaście tygodni temu kiedy to lekko zapomniałam o większej pielęgnacji buzi zimą,a potem leczyłam ją z suchych skórek zauważyłam coś niezwykłego. Ogromną,ale to przeogromną pozytywną zmianę,lepszego stanu skóry własnie poprzez KLUCZ. 

Czym jest klucz? Czynnością/etapem w pielęgnacji skóry o której zwłaszcza przy już wspominanych się zapomina i spycha na 3 plan bo po co? A właśnie po to,tu tkwi sekret w NAWILŻANIU.

Po kilku latach myciu żelami,stosowaniu toników anty trądzikowych, kremów matujących i kto wie co jeszcze. Uzyskałam naprawdę świetny stan skóry poprzez zwykle nawilżenie. Na ten czas pożegnałam podkład czy korektor najzwyczajniej ich nie potrzebowałam. Efekt nie był wieczny,ale późniejsze 'pogorszenie' było kwestią zupełnie innych powodów. A same 'niespodzianki' to już zupełnie inna kwestia. Jak sama nazwa wskazuje trudno jest je przewidzieć ;] 

Zdecydowałam się napisać,ten post ponieważ to naprawdę ważny aspekt,tak na dobra sprawę podstawowy. Niestety mówi się o tym wciąż za mało,w blogosferze również,natknęłam się na posty tego typu zaledwie na kilku blogach,a jakby nie było to zwłaszcza młode pokolenie najchętniej 'pobiera' takie informację z internetu.
 Przy cerach mieszanych,tłustych i trądzikowych zauważyłam,że spycha się go na poboczne tory twierdząc,że najważniejsze jest poprawne oczyszczenie, tonizacja ok to jedno ,ale nawilżenie jest równie ważne. Na wielu stronach informacyjnych czy u wspomnianych paniach w drogeriach czy aptece natkniecie się na takie sformułowania i na gamy produktów dermo kosmetycznych czy drogeryjnych o takim działaniu. Jasne przy mocno tłustych cerach ,to może się sprawdzić. Pewnie u części z was tak jest. Tak naprawdę teraz wszędzie można dosłownie 'nadziać' się na złote rady jak to radzić czy postępować z takim ,ani innym rodzajem cery. Ale zanim się do tego dostosujemy spróbujmy zaobserwować naszą skórę, dostarczać jej tego czego potrzebuje,nie wysuszajmy jej. Naprawdę to się mija z celem. Tak było u mnie wiec na własnym przykładzie prezentuję wam tę notkę. 

Półki uginają się od produktów oczyszczających ,kremów matujących które niestety wysuszają skórę która w odpowiedzi produkuje jeszcze więcej sebum i tak błędne koło się zamyka. Im bardziej ją przesuszamy tym więcej sebum musimy z niej zbierać. I tutaj właśnie chciałam się zatrzymać. Gdy o tym pomyślimy wydaje się bez sensu,po co nawilżać skórę która sama dostatecznie to robi,aż za nad to. Nie przedstawię wam chemicznego pkt widzenia,ale wbrew pozorom to ma sens. Nie twierdzę,że samo nawilżenie będzie rozwiązaniem wszystkich problemów,ale myślę,że warto spróbować. Oczywiście oczyszczać i tonizować skórę trzeba. Jednak nie używajmy na raz bardzo oczyszczających (mogących spowodować przesuszenie produktów),no chyba,ze rzeczywiście wasza skóra tego potrzebuje i dobrze na to reaguje. Odpowiednie zestawienie produktów to też kwestia próbki błędów i do tego znajomości czego nasza buzia nie lubi,a co jej przypada do 'gustu'. Macie w swojej pielęgnacji takie produkty? Co najlepiej się u was sprawdza (zestawy)? A przede wszystkim nawilżacie swoją skórę? 


4 komentarze:

  1. Prawidłowe podejście do sprawy. Ja dopiero od niedawna zaczęłam naprawdę "rozumieć" moją tłustą, skłonną do wyprysków cerę i skłoniłam się do produktów, które jej dobrze służą. Oczywiście starannie ją oczyszczam, tonizuję, ale nawilżanie jest faktycznie równie ważne, aby to wszystko jakoś zbalansować i nie pogorszyć stanu skóry. Świetnie spisują się u mnie produkty naturalne, ale jeszcze całkowicie nie zrezygnowałam z chemii.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Drastyczne przejście z drogeryjnej 'chemii' na produkty 100%naturalne nie byłoby zbyt rozsądne. Skóra mogłaby dostać pewnego rodzaju szoku i byłoby to całkowicie normalną reakcją. Dobrze jest próbować nowych rzeczy i obserwować bacznie skórę czy aby to co na nią kładziemy jest tym co akceptuje czy potrzebuje. Produkty naturalne nie są tak łatwo dostępne,jeśli chodzi o kolorówkę to z pewnością jest droższa niż produkty drogeryjne mam na myśli minerały. Wielokrotnie zastanaiałam się nad przejściem takim stopniowym ale po dłuższym i głębszym wejściu w temat było w tym więcej ujemnych punktów nie uwzględniając kwestii pieniędzy. Uważam,że określanie półek drogeryjnych -chemicznymi nie jest do końca dobry/sprawdzony. Jest dobra chemia i ta zła zarówno jeśli chodzi o jedzenie czy tez produkty pielęgnacyjne. Odnoszę wrażenie ,że za bardzo wklada się to wszystko do 1 worka i mieli na złą masę. Kosmetyki bardzo sie zmieniły- ewaluowały na przestrzeni lat,nie są tak szkodliwe dla skóry jak te sprzed 50. Bilbordy,reklamy itp. próbują nam przekręcić temat byśmy kupowały wszystko eko itd. nie wpadajmy w paranoję i zachowajmy zdrowy rozsądek. Bo to ,że ktos tak mówi/pisze nie musi byc tym co ma nam służyć ;)

      Usuń
  2. Hmm, nie wiedziałam o tym, że skóra może dostać od tego swego rodzaju szoku. Dzięki za informację :) Nie używałam jeszcze nic z naturalnej kolorówki, jakoś mnie nie kuszą te produkty. Nie mam potrzeby ich używać, ponieważ nie mam wrażliwej skóry, więc wolę "normalne" produkty. No pewnie, że nie jest słusznym wrzucanie wszystkich kosmetyków drogeryjnych do jednego worka, ale dla mnie są zupełnie inne niż te, które zmawiam z calaya lub e-naturalne. Dlatego też określiłam je słowem "chemia", ponieważ między nimi jest naprawdę ogromna różnica jeśli chodzi o składy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem co masz na myśli,choć jestem poczwarką jeśli chodzi o kosmetyki naturalne ;) Ja w pewnym momencie zainteresowałam się podkładami,że niby 'leczą' itd,ale po prześwietleniu nie jednokrotnemu stwierdziłam,że nie jest to najlepszy wybór, również nie mam takiej potrzeby jako,że moja skóra się nie skarży,a efekt leczenia można uzyskać dzięki azjatyckim bebikom ;)

      Usuń