Ponad miesiąc temu pokazywałam wam maseczkę w kształcie wielkiej truskawki w poście Listopadowy Haul ! Długo się ociągałam z wyrobieniem opinii na jej temat, tak naprawdę jest pierwszą pełnowymiarową której używam naprawdę regularnie i jej działanie jest naprawdę zadziwiające!
Opis producenta:
Detoksykująca maska Baviphat o niesamowitym aromacie truskawki zawiera m.in. odżywczy ekstrakt z tego owocu i różową glinkę. Truskawki bogate są w witaminy i minerały, które odżywiają, nawilżają i regenerują skórę. Dzięki działaniu bakteriobójczemu i ściągającemu wyciągu z truskawek, maska doskonale pielęgnuje skórę trądzikową i z niedoskonałościami. Znane w kosmetyce rozjaśniające właściwości tego owocu sprawiają, że maska baviphat Strawberry delikatnie rozjaśnia przebarwienia, jednocześnie rozświetlając zmęczoną, poszarzałą skórę. Maska delikatnie oczyszcza, zwęża pory, a dzięki zawartości witaminy B6 reguluje wydzielanie sebum. Połączenie kompleksu witamin i minerałów z różową glinką, która ma właściwości wygładzające i dezynfekujące skórę sprawia, że maska ta stanowi doskonałą, kompleksową pielęgnację nawet dla wrażliwej skóry. Skóra po zastosowaniu maski jest intensywnie odżywiona i oczyszczona. Cera staje się aksamitnie gładka i nabiera promiennego wyglądu.
Nałóż maskę na skórę twarzy, omijając usta i okolice oczu. Wystarczy niewielka ilość kremu – kosmetyk jest bardzo wydajny. Pozostaw na ok. 20-25 minut, maska będzie delikatnie zasychać na skórze. Następnie zmyj ciepłą wodą.
Konsystencja: kremowa,ale jednocześnie lekka
Kolor: lekko różowy
Zapach: tytułowego truskawkowego jogurtu mnie jest zbyt intensywny ani nie drażni po nałożeniu czuć go ,nie ucieka tez z opakowania :)
Opakowanie: pomijając uroczy design to przede wszystkim szczelne, łatwe do umycia (wystarczy przetrzeć morką chusteczką), mogę powiedzieć ,ze składa się z 3 części pokrywki/zakrętki, pojemnościowego pudełeczka i ochronki dzięki której maseczka się nie wylewa, jeśli ktoś chciałby się przeczepić to z ochronki trochę trudno 'wydłubać' pozostałości maseczki.
Nie wiem jak bardzo jest wytrzymałe gdyż nigdy mi nie upadło ,ale plastik jest dość gruby.
Wydajność: Po pierwsze opakowanie zawiera 130 gram produktu, ale ponieważ czasem pomimo takich oczywistości kosmetyki nikną nie wiadomo jak powiem wam,ze jest tu jest inaczej. Używam jej 2 razy w tygodniu,a na początku przez pierwsze 2 tyg raz. Maseczki jest wciąż dużo,a nie trzeba nakładać na twarz jej grubą warstwę .
Działanie: Jestem nią zachwycona ! Przede wszystkim oczyszcza, nawilża (!) i na drugi dzień (nakładam ją na noc) znikają mniejsze krosty,a te większe są o wiele mniejsze i do tego skóra wokół nich przestaje się czerwienić. Ten efekt uzyskałam już po pierwszym użyciu! Jest bardzo wygodna w użyciu ;schnie w nie tak długim czasie i gdy 'zastyga' skóra nie jest napięta i ściągnięta, czuję ,ze mam coś na twarzy ale to mi najzwyczajniej nie przeszkadza. Świetnie współgra z kremem Purritin Ivostinu. Efekt jest zauważalny gołym okiem, przy częstszym użyciu (u mnie 2 razy na tydzień) ogólny stan skóry uległ poprawie. Ogromnie ja polecam !
Czy kupię ja ponownie?: Myślę,że z pewnością do niej wrócę,działanie jest niewiarygodne ,nie jest za tania i ciężko znaleźć ją w promocji (60 zł i wzwyż) ,ale warto odłożyć trochę na bok niż kupować kilkaset saszetek które nawet się nie umywają. Jest szeroko dostępna ne abay-u czy sklepach internetowych jak pinkmelon czy sachi .
Uwielbiam tę maseczkę <3 Choć na noc jej jeszcze nie nakładałam, muszę kiedyś spróbować.
OdpowiedzUsuńPolecam, u mnie wraz z kremem ivostinu daje naprawdę nie przeciętne efekty szczególnie przy 'dłuższej współpracy" ;)
Usuń