piątek, 30 maja 2014

Breakfast in Bed - mięta doskonała

Poszukiwania idealnych mięt zaczęłam dosyć dawno,jeszcze w zeszłą wiosnę. Jednych z pierwszych lakierów o tym kolorze był z serii essence colour &go zimny odcień pomimo mojego entuzjazmu współpraca skończyła  się fiaskiem ponieważ lakier najzwyczajniej nie sechł. I stoi bezużyteczny do dnia dzisiejszego ;/
Następny był już utrafiony lakier marki PAESE bardziej żywy,ale o nim nie tutaj. Dziś pisze wam o lakierze którego sama nazwa jest dość zawadiacka,wyszedł pod szyldem marki Rimmel i narobił sporo szumu w blogosferze przedstawiam wam Rimmel 60 seconds "Breakfast in bed"




bąbelki z powietrza to dodatkowy efekt ;p


 Gdy poszukuję jakiegoś konkretnego odcienia praktycznie zawsze nie ma go na drogeryjnych półkach, pamiętam jeszcze takie sytuacje sprzed kilku lat. Teraz po prostu poszerzam poszukiwania ,okazjonalnie udaje mi się trafić i tak było w tym przypadku. Natknęłam się na niego w sieci i żałowałam,że nie upolowałam go na promocji w Rossmannie, niepotrzebnie bo udało mi się upolować go na innej o której pisałam wam TUTAJ


Nie mogę się na nie napatrzeć to odcień którego szukałam,delikatna mięta ,zarazem wyrazista  i subtelna. Co ciekawe lakier w buteleczce ma  taki lekko koralowy połysk coś a'la  lakier opalizujący ,jednak na paznokciach ten efekt zanika co dla mnie jest ogromnym plusem ! konsystencja jest dość rzadka,aplikacja nie należy do najprzyjemniejszych potrzebne są 2-3 warstwy,a nie schnie on za szybko (to z pewnością więcej niż minuta czyli tytułowe 60 sekund) jednak tragedii nie ma. Kolor to wynagradza. Co do trwałości zdjęcia są zrobione 2 dnia AKTUALIZACJA pierwsze odprysknięcie pojawiło się 6 dni co uważam za naprawdę dobry wynik.Na wierzch  nałożyłam przyśpieszaczo -utwardzacz Revlonu. Co sądzicie?





1 komentarz: