wtorek, 6 maja 2014

Glinka Ghassoul,Organiqe - pierwsze wrażenia

Hej wszystkim,jak minęła wam majówka? Mam nadzieje,że maturzysto udało się trochę odpocząć by nie przystąpić do matur w rozdygotanym stanie, a'propo powodzenia dziś dzień drugi szkoda,że nie ostatni. Rybo nie spinaj się ;* Yuki trzymaj się ;]
tajemnicza paczuszka

Wracając do tematu 'przewodniego' opowiem wam trochę o moich dotychczasowych znajomościach z glinkami,do tej pory używałam 2 jednej zawartej w maseczce którą recenzowałam tutaj,oraz czystej zielonej. Pierwszą była właśnie ta druga, nie pamiętam gdzie po raz pierwszy o nich usłyszałam,ale zapewne gdzieś w sieci. Po zebraniu informacji,zdecydowałam się na zieloną,miałam spore oczekiwania,a mój zapał podsycały recenzje i opinie innych blogowiczek zachwalających ją niemal pod niebiosa. Zakupu dokonałam na alledrogerii wraz z kilkoma innymi kosmetykami. I tu podkreślam,że nie byłam doinformowana, nie wiedziałam nic o tym,że nie wolno pozwolić glince wyschnąć więc zaschła po jakiś 3min od nałożenia,ze skorupą chodziłam jakieś 15 min i miałam wrażenia,że moja twarz zamienia się w skałę,do tego prawdopodobnie źle oceniłam proporcje. Ogółem po pierwszym użyciu nie widziałam żadnej różnicy (miałam za to ściągniętą twarz ;/) Cóż tu wiele mówić zniechęciłam się (wiem,wiem na wyniki trzeba poczekać,ale nadal jakoś nie mogę się przekierować na zieloną).Ogółem zapał na tę jak i inne glinki gdzieś się ulotnił. Anyway,los tak chciał bo nic nie dzieje się przypadkowo,że zakupiłam koreańską maseczkę przy wspólnych internetowych zakupach z mamą. Kierowałam się opisem działania i rodzajach skóry do których była przeznaczona,z początku nie wiedziałam,że zawiera GLINKI. Była to glinka różowa (połączenie czerwonej i białej) teoretycznie nie przystosowana do skór tłustych ,lecz dla wrażliwców/naczynkowców czy skór zmęczonych. Nie spodziewałam się po niej takich efektów więcej w recenzji. Ta przygoda (która trwa nadal,lecz samej maseczki jest jej już niewiele więc używam jej kiedy moja cera jest przybita) pozwoliła mi  na danie glinkom drugiej szansy. W sumie nie wznowiła początkowego zapału. I tu ów dzież przez 'przypadek' natknęłam się na glinkę marokańską przy poszukiwaniach produktów zarówno naturalnych i drogeryjnych zapobiegających powstawania zaskórników i zmniejszeniu rozszerzonych porów. Opinie ogromnie mnie zdziwiły są wręcz jednogłośne, czytając o jej zarówno delikatnym (pod względem nie wysuszania itp.),skutecznym po pierwszym użyciu działaniu byłam naprawdę zainteresowana. Na zakupy wyruszyłam jeszcze przed majówka,ale pomyliłam 'umiejscowienie' stacjonarnego sklepu wtedy tez odkryłam,że niepotrzebnie jechałam tak daleko bo najbliższy sklep Organiqe jest kilka przystanków ode mnie ;] Wczoraj byłam tam po raz pierwszy i nie ostatni. wpadłam tam za kilka minut ósma i byłam pewna ,że zanim zdążę wypowiedzieć 'dzień dobry' zostanę poinformowana o zamknięciu co wcale by mnie nie zdziwiło,a tak się nie stało. Byłam pod wrażeniem bardzo miłej obsługi,która nie próbowała wcisnąć mi czegoś o co nie prosiłam,a na zadane pytania odpowiadała po prostu szczerze,anie po to bym po prostu coś zakupiła. Ucieszył mnie ogromnie fakt,że glinkę można zakupić na wagę. Dzięki,czemu oszczędzę trochę pieniędzy i uda mi się ocenić rzeczywiste działanie, wcześniej czytałam,że najmniejsza ilość to 100g za ok.20 zł to nie są wilekie pieniądze,ale chciałam sprawdzić czy ,że tak powiem się 'przyjmie'. Wracając do samych zakupów dostałam próbkę peelingu enzymatycznego który kusi mnie od dawna,lecz jego cena skurczyła by mój portfel do rozmiarów orzeska ziemnego.Po wypróbowaniu peelingu Dermiki, który też szczególnie tani nie był,a efekty są żadne,stwierdziłam,że coś dobrego w tym 'fachu' powinnam zakupić. Jestem go bardzo ciekawa ;]

Dziś użyłam jej po raz pierwszy,uzbroiłam się w plastikowe naczynko,plastikową łyżeczkę (glinki reagują z metalami)  i wodę mineralną w sprayu do odświeżania glinki. Rozmieszałam ok.3/4 łyżki stołowej i wodą którą dolewałam na oko do konsystencji gęstej papki,nałożyłam na twarz na 15 min w tym czasie nie pozwalając glince wyschnąć. Już pod czas zmywaniu byłam zaskoczona,ponieważ pory znacznie się zmniejszyły,a moje wągry na całym nosa stały się mniej widoczne. Ogółem skóra stała się jaśniejsza,odświeżona,nie czułam żadnego rodzaju ściągnięcia. Do tego samą glinkę bardzo łatwo zmyć. Jestem naprawdę pod wrażeniem, o pełnych rezultatach napisze w recenzji,kiedy już ją zużyję,mam nadzieje,że będą to trwałe efekty. A jakie są wasze doświadczenia z glinkami,używałyście glinki marokańskiej? Która glinka daje u was najlepsze efekty ?

2 komentarze:

  1. Jak już wiesz, miałam tylko próbkę (15g) glinki Marokańskiej, ale bardzo przyjemnie mi się jej używało. Cieszę się, że sprawdza się u ciebie :) Ja natomiast uwielbiam połączenie spiruliny, glinki białej i jakiegoś olejku. PS Nie wiem, czy widziałaś, ale poodpisywałam ci na blogu na wszystkie komentarze ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To początek,mam nadzieje,że jej efekty będą się pogłębiać i będą trwałe ;]
      O spirulinie gdzieś słyszałam,ale moja wiedza nie jest na jej temat zbyt rozległa,nigdy sama z nią nie kombinowałam. Biała glinka mnie miło zaskoczyła, pewnie do niej wrócę gdy pozbędę się tego i owego.
      Nie wiem czemu,ale nie dostałam maili o tym,wiec dzięki że tutaj o tym napisałaś ;]

      Usuń