poniedziałek, 10 lutego 2014

Nowości w pielęgnacji włosów i ogółem o trudności w utrzymaniu ich w dobrej kondycji

Kilka razy szczególnie przy recenzjach odżywek (nie zbyt pochlebnych) wspominałam o moich wymagających włosach. Dlatego nie było tu jeszcze produktu który bym poleciła. Po kilku porażkach z drogeryjnymi odżywkami ,sięgnęłam po ciężką artylerię. Zanim przedstawię wam konkretne produkty opowiem pokrótce o moich problematycznych włosach. Niestety nie mam zdjęć;/

Moje włosy na ogół: mocne,wytrzymałe,błyszczące,gęste, twarde, proste, trudne w stylizacji ,średnio porowate ,odporne na wszelkie wałki- działa jedynie lokówka,ale efekt nie jest zbyt długotrwały, bardzo łatwo się plączą. Ich charakterystyka myślę,że ma wiele wspólnego z faktem,że mam azjatyckie korzenie ;)

Obecnie: do tego wszystkiego co wymieniłam niesamowicie suche i szorstkie ;/

Jak to się zaczęło?
 W pewnym momencie zauważyłam,że mocniej się przetłuszczają, zaczęłam zwracać większą uwagę na szampony których używałam zrezygnowałam z dotychczasowych i zaczęłam używać ziaji,przekonana,że są lżejsze (a tak mi się wtedy wydawało),choć w rzeczywistości również były napakowane SLS esami. W pewnym momencie w 2011 stwierdziłam,że czas na większą zmianę i nie chodziło tu o 'ostre' cięcie,lecz o ich kolor. Po pierwszym farbowaniu stały się bardziej gładkie, mniej się plątały i przetłuszczały.Byłam zadowolona,czytałam,że włosy mogą stać się bardziej sypkie czy gładsze,ale nie spodziewałam się,ze tak będzie i z moimi. Farba (nakładana u fryzjera 2 razy gdyż po myciu zeszła całkowicie na długości ,włosy ewidentnie nie chciały jej przyjąć) zeszła po mniej więcej 3 tygodniach, byłam zła i rozgoryczona. Nie miałam pojęcia,że powinnam odczekać 3 miesiące by ponownie je zafarbować i ponownie udałam się do fryzjera tym razem innego co było podstawowym błędem,ale był to okres przed sylwestrowy i nie miałam szerokiego wyboru przed nowym rokiem. W każdym bądź razie farba która została nałożona była o wiele mocniejsza i już przy samym nakładaniu piekła mnie skóra głowy, fakt utrzymała się bardzo długo,ale konsekwencje tego mam niemal do dzisiaj. Przede wszystkim zaczęły mocno wypadać,łamały się, ogółem były mocno zniszczone .Ja sama tego nie zauważałam do pewnego momentu gdy po nocowaniu u koleżanki zobaczyłam ile ich zostało na pościeli. Nie miałam ,że tak powiem gołych placków na głowie,ale lekko się wtedy zaniepokoiłam. Powodów pogorszenia się stanu i tak znacznemu było wiele od zbyt wczesnego powtórnego farbowania po niewłaściwą pielęgnację. I od tego momentu zaczęłam interesować się pielęgnacją włosów. Najpierw były szampony/maski nawilżające i odżywki bez spłukiwania, drogeryjne.Z czasem stopniowo odstawiłam całkowicie szampony z SLS ami przerzuciłam się na Alttere. Między czasie co nie było najmądrzejszą decyzja postanowiłam rozjaśnić końcówki. Są najtrudniejsze w pielęgnacji.

Poważny krok!
Szczerze mówiąc po raz pierwszy usłyszałam o olejowaniu na blogu azjatyckiego cukru. Równocześnie dowiedziałam się o zbawiennych skutkach kokosu na włosy,dodając 2 do dwóch, postanowiłam spróbować. Zdecydowałam się na olej marki Dabur (więcej TUTAJ ) . Kuracje rozpoczęłam w maju 2013 roku i regularnie nakładałam olej (2-3 razy w tygodniu)do mniej więcej lipca, w wakacje ze względu również na przebywanie w różnych miejscach zrezygnowałam z tego. Szczególnie,że stan moich włosów i tak się sporo poprawił (nie stało się to na pstryknięcie to kwestia 2-3 miesięcy ,dużo zależy tez od częstotliwości używania oleju i odpowiedniego dobrania),a sam olej się skończył. Przede wszystkim przestały nadmiernie wypadać, zaczęły też szybciej rosnąć, było widać,że są zdrowsze, czasem beż używania odżywek/masek tylko po myciu szamponem były gładsze. Do olejowania powróciłam niedawno. Stało się się pewną stałą w pielęgnacji włosów, skuteczną lecz nie natychmiastową.

Wiele niedotrzymanych 'obietnic'
Jak wspomniałam używałam wiele produktów do pielęgnacji, choć na blogu jest mało ich recenzji. Większość używałam pewien czas temu,zanim powstał blog nie pamiętam swoich wszystkich doświadczeń z tamtymi odżywkami/maskami/szamponami ,a najzwyczajniej nie chcę was okłamywać. Jedyne co wiem,to fakt ,że zawiodły,bo żaden z produktów nie spełnił swojego zadania (niektóre jedynie lekko krótkotrwale wygładziły moje włosy). Do niedawno używanych produktów należy słynna odzywka Garniera z avocado i masłem karite oraz maska z granatem Alttery czy odżywka ISANY. Mimo tylu zawodów postanowiłam się nie poddawać i dalej uporczywie szukać.

Obecna pielęgnacja
Mam nadzieję,że dobrnęliście. Oprócz wspomnianego oleju Vatiki marki Dabur od kilku dni zaczęłam stosować coś zupełnie nowego. Ponieważ pielęgnacja drogeryjna się nie sprawdziła, postanowiłam sięgnąć po wspomnianą cięższą artylerię - produkty fryzjerskie. Zaczynając od szamponu po odżywki omijając na razie maskę gdyż mam jeszcze BIOVAX(którego choć teraz nie używam otwarłam wieczko więc gdy tylko zrobi się cieplej muszę),a nie chcę się kusić bo moja tendencja otwierania nowych produktów gdy mam jeszcze poprzednie jest zbyt duża ;D. Zdecydowałam się na  szampon silnie nawilżający marki MATRIX z serii: Total Results Moisture . Oraz dwie odżywki marki TIGI wygładzająco-nawilżająco z serii: S Factor oraz intensywnie nawilżającą ekologiczną z serii: Love Peace Planet: Eco Awesome (którą używam teraz).

Przyznam,że są to droższe produkty (trzeba też uważnie szukać,bo różnica cen na stronach internetowych jest ogromna, S Factor zakupiłam za 43,10 złote za 200ml na innej ta sama gramatura obejmowała koszt 80zł!) ,ale będąc szczera podsumowując dotychczas zakupione artykuły wyszłaby o wiele większa kwota ,a rezultatów albo nie było albo były mierne. Dlatego postanowiłam wydać więcej i mam nadzieję,że to przyniesie większy skutek. Jak wygląda wasza pielęgnacja? Jakie są wasze włosy? Czy ktoś z was ma podobne problemy z nimi ? Czego używacie i co możecie polecić? Piszcie w komentarzach !


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz