czwartek, 26 czerwca 2014

Pierwszy krem cc od Tony Moly - wstępne wrażenia

Próbkę dostałam kilkanaście miesięcy temu, wtedy używałam głównie podkładu Colorstay od Revlonu i ogółem odstawiłam bebiki na bok, potem najzwyczajniej o nim zapomniałam. I ku możliwemu zaskoczeniu wszystkich postanowiłam go wypróbować w bardzo ważny dzień,w którym to ważyły się moje dalsze losy więc dobry mam na myśli tutaj wcześniej zaplanowany makijaż który nie sprawi,że będą wyglądać gorzej był najbardziej potrzebny. Czasem zaskakuje samą siebie ;] Przechodząc do konkretów: krem nazywa się Tony Moly Luminous Pure Aura CC Cream SPF 30PA
próbka to środkowy kwadracik od lewej strony


Konsystencja: gęsta

Kolor: biały, z malutkimi drobinkami (nie mylić z peelingiem), to było dla mnie ogromne zdziwienie, po czym po kilku sekundach od nałożenia na twarz zaczął się dopasowywać niemal magicznie ;) Ogółem świetnie się dopasowuje  do odcienia skóry,nawet lepiej niż Lovely Girl od skin79 przy którym łatwo przesadzić i wyglądać za blado ,ale nie trupio.

Zapach: podobnie jak przy Lovely girl, przyjemny,nie duszący,nie prze perfumowany ogółem bardzo ładny ,wyczuwalny po nałożeniu tylko przez kilka minut.

Działanie: od początku podejrzewałam,że krycie będzie mierne i tak jest, ostatnio moja cera nie przysparza mi większych problemów więc nie miałam potrzeby przykrywania czegokolwiek nad to,więc dla mnie nie był to problem. Ale dla wielu osób może nim być,poza tym kiedy szukam kremów bb ogółem skupiam się nad tym by był średnio w kierunku mocno kryjącego, na takie awaryjne sytuacje. Mając oddzielny na lekkie dni. Wracając na chwilę jeszcze co do efektu jaki daje, bo to ciekawa kwestia. Z jednej strony daje mat,który swoja drogą sporo się trzyma,z drugiej skóra wygląda na promienną i naturalnie podkreśloną. to taki pół mat,ale nie płaski i zarazem rozświetlenie. Naprawdę fajnie to wygląda. Po całym dniu noszenia zauważyłam,ze zbiera się tworząc takie jakby plamy zebranego pigmentu, nie widać jej z dużej odległości,ale u mnie przy jednej z aplikacji się pojawiły więc warto wsiąść to pod uwagę. Co do zapychania po tak krótkim czasie używania nie jestem w stanie tego stwierdzić, jak już zdążyłam się przekonać przy kremach bb przy początkowym używaniu nic nie musi wyskakiwać,ale potem no cóż.

Czy kupie pełnowymiarowe opakowanie? Przyznam,że zastanawiam się nad tą kwestia, krem daje fajny efekt, ma SPF 30 PA + + ,jest wydajny - jedna saszetka wystarczyła na 3 aplikacje , niestety ma słabe krycie,wysoką cenę i te zbieranie się go jest dal mnie zastanawiające. Jeśli upolowałabym go za mniejsza stawkę,to może na takie lekkie dni.


3 komentarze:

  1. nigdy nie słyszałam akurat o tym kremie BB, miałam jednak przyjemność korzystać z misshy i był ok.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wydaje się przyjemny :) Ja nie jestem zwolenniczką kryjących podkładów na lato:)

    OdpowiedzUsuń
  3. też pierwszy raz słyszę o tym specyfiku, ale mam nadzieję, że kiedyś mi się trafi w jakiś próbkach :)

    OdpowiedzUsuń