sobota, 4 maja 2013

"Epidemia XXI wieku" - prawda z punktu przyjaciółki osoby z anoreksją

Epidemia XXI wieku




Tak naprawdę dopiero w XXI wieku zauważono czym jest i zaczęto o nich mówić. O czym?
O zaburzeniach odżywienia  zdecydowałam podjąć się tego tematu ponieważ wiele bliskich mi osób popadło w anoreksję i bulimię. Od fazy,dlaczego po pomoc i zrozumienia,aż do bolesnego rozstania - przeszłam przez to wszystko będąc obok, kilka razy. I powiem wam z ręką na sercu, że bycie przy tych osobach jest bardzo ciężkie pod względem emocjonalnym. 

Początki podobnie jak homoseksualizm miał miejsce w swojej historii dawien dawna, kiedyś jeszcze w starożytnym Rzymie kobiety które głodziły się i bardzo często umierały były wręcz szanowane jako te które chcą upodobnić się do istoty boskiej. Dziś wygląda to nie co inaczej,ale koniec końców często kończy się identycznie: śmiercią.

Fałszywy wizerunek tych zaburzeń, kreuje bardzo niebezpieczną pułapkę . Stwierdzenie iż przyczyną tej choroby jest upodobnienie sie do telewizyjnych pogodynek szczupłych jak osy gwiazd to istna bzdura w 75% osób chorych. Krew mnei zalewa kiedy widze taskie nagłówki w gazetach,czy w spotach nowych reportaży w tv. Przez taki płytki powód, terapeuci ani lekarze nie mogą znależc prawdziwych przyczyn, które trzeba wyeliminować bądż po prstu zrozumieć by zajac sie leczeniem. Jednak nikt oprócz dziewcząt czy chłopców dotknietych przez te przypadłości ,lekarzy i terapeutów na ogół nie posiadają tej wiedzy. 

W takim razie, skąd bierze sie anoreksja/bulimia? Jakie są jej prawdziwe przyczyny?

Rozwody, nowe związki rodziców, chęć zwrócenia na siebie uwagi, problemy emocjonalne,patologia,  chęć bycia lepszym - popularnym i lubianym .A to tylko kropla w morzu powodów przez które pojawia się choroba. 


Oczywiście chęć bycia szczupłym - chudym jest tym do czego uparcie dążą,ale jak już pisałam to nie jest chęć bycia jak np. Joanna Krupa,tu chodzi o coś więcej kryjąc się pod warstwą "chcę być jak ona" ,tak naprawdę" chcę być zauważana skupić się na czymś innym niż problemy w domu, chcę być wystarczająco dobra by znów było ok, chcę być lubiana". Zauważcie jaki wizerunek popularnych szkolnych div promują mass media: pięknych, wytapetowanych, chudych, wrednych nastolatek np. Gossip Girl. Tym nas karmią, inni rzeczywiście tego od nas oczekują. 

Pytając o sposób postrzegania choroby anorektyczek ,dostawałam takie odpowiedzi - towarzyszka,przyjaciółka, ktoś bliski, a czasem w przypadkach wieloletniej choroby część siebie. 
Nowa przyjaciółka - początkowo towarzyszka niezauważalna,z czasem mająca głos i znaczenie w naszym życiu. Pomaga i układa nam harmonogram diety, wyklucza jednej pokarmy, zmniejsza inne, jest obecna,a to wystarczy by się jej słuchać. Choroba przybiera formę towarzyszki z która kroczą przez życie,uparcie wierząc,ze jest po ich stronie tak naprawdę nie dba o nie,ale je niszczy od środka. Często pomieszkując w nich,staje się ich częścią. 

Modna choroba, tak wiele ludzi określa zaburzenia odżywiania  to po prostu skandal,ale wiele zdrowych osób zapada w chorobę na własne życzenia kreując spostrzeżenie o jakim pisałam na początku (fałszywy wizerunek) pscho i bardzo obsesyjni fani wymuszają anoreksję/bulimię, rejestrują się na stronach typu pro-ana i pytają się wprost jak załapać tę przypadłość. Wkrótce więcej o znanych osobistościach cierpiących na zaburzenia odżywiania. 


Jak znoszą to bliscy, znajomi, przyjaciele?
Choć chorzy bardzo dobrze to ukrywają, prawda wychodzi na jaw. Dla rodzin to okropna tragedia, wielokrotnie byłam świadkiem bezradności i fałszywych uśmiechów rodziców moich dawnych znajomych w stosunku do nich, nie raz pocieszałam po kolejnej aferze pod tytułem "CZemu nie możesz zjeść tego cholernego obiadu?!" Nie raz tuliłam i mówiłam,ze będzie dobrze, nie raz byłam po drugiej stronie ,nie a'propo jedzenia,ale starania się zrozumieć rodziców. 

Stopniowo znajomi się odsuwają, ponieważ dbanie o chorobę jest na pierwszym miejscu wszystko inne traci znaczenie w tym znajomi i nikt nie dba o te kontakty są puszczone w niepamięć. 

Z przyjaciółmi, byłam na tym miejscu ; prawdziwi przyjaciele przynajmniej z tej strony do chorego zostają ,próbują pomóc, cierpią widząc brak poprawy, stoją u boku po prostu są ,ale anoreksja się złości ,ze jest ktoś jeszcze wtrącając się do jej życia ,wtedy zaczynają się ciężkie czasy,z każdym podejściem dostajesz w twarz, nie mówiąc nigdy o jedzeniu! Po prostu będąc,nie pozwalając na następstwa idące za anoreksją czy bulimią jak cięcia,depresja itd. Ale choroba to coś więcej niż przypadłość to jest najtrudniejsze do zrozumienia, ona staje się wszystkim .Moja teraz dawna znajoma nie oglądała filmów,nie słuchała muzyki wyłącznie uczyła się i nie jadła i to było jej życie nie miała żadnego hobby niczego oprócz choroby. Będąc w takiej syt nie mając kogo się poradzić napotkałam nas forum gdzie była identyczna syt, wypowiedziała się tam wieloletnia chora osoba i to uświadomiło mi wszystko. To było dla mnie bardzo trudne -przyswojenie takiej wiedzy, z jednej strony oczywistej,z drugiej tak bolesnej. Choroba była najważniejsza pod każdym  względem, wybierając po miedzy nią a mną wybrała anoreksję bez wahania. Nie miała oporów, nie było jej żal tak bardzo ja opanowała wraz z drugą osobą próbowałyśmy ją odzyskać,ale tylko ja zostałam w tej walce, pani A. zrezygnowała skazując ją na klęskę, próbowałam ,ale wiedza tego kim się stała i tego co robiła nie będąc często pod władaniem choroby, a zmieniając się pod dyktando 'nigdy mi jej nie odbierzecie' powiedziałam co mi leży na sercu i nastał koniec.
 Wiem że jest z nią lepiej po 2 latach od tamtego faktu ,ale żadna z osób która się wtedy z nią kolegowała/przyjaźniła nie wytrwała.  I prawda jest taka,że nie była to wina tych osób, przyjaźń polega na relacji z obu stron,na szczerości itd. Z nami było tak,że w pewnym momencie  powstała kłótnia na którą zanosiło się od dawna,podczas której dowiedziałam się,że kłamała (nie w kwestii jedzenia/wagi,ale na temat wszystkiego innego) i powiedziała bardzo rażące słowa. Jeszcze tego samego dnia przeprosiła tłumacząc się,że to nie ona lecz choroba (lecz to ona wypowiadała te słowa, wiedziałam,że jeśli zostanę to będzie jej stała wymówka,że nie będzie poczuwać się do brania odpowiedzialności za swoje czyny czy słowa). Po przemyśleniu całej sytuacji doszłam do wniosku,że tak być nie może i zakończyłam to.

Jak pisałam na początku bycie obok to bardzo trudna sprawa. Mogę napisać z ręką na sercu,że nigdy nie wspominałam o jedzeniu,znajomi również,ale i tak ją straciliśmy, niektórych to może uderzyć jak fala,ale nie mogliśmy tak żyć. Prawda jest taka,że osoba chora nie jest gotowa na przyjaźń, poświęciła wszystko niej ->fałszywej przyjaciółce anoreksji

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz