Ostatnio sporo tu wpisów typowo kosmetycznych,w sumie sama nie wiem czemu. Swoją drogą mam i tak nie małe zaległości w nie recenzowanych lecz zakupionych produktach , wracając już nie raz natknęłam się na niebywale słodkie opakowania które przyciągnęły mnie do azjatyckich kosmetyków szczególnie kolorówki ;) Nie jednokrotnie byłam zaintrygowana ich kreatywnością w tek kwestii. Dziś chciałam przedstawić wam najciekawsze jakie dotąd spotkałam ;)
Ten peeling (zawierający ekstrakty z mleka i kawy),do twarzy był pierwszym kosmetykiem w tak zabawnym opakowaniu jaki spotkałam,widząc go na zdjęciu zagranicznej blogerki byłam pewna,ze to po prostu kubek z kawą (na pierwszy rzut oka) , kiedy okazało się,że nie byłam rozbawiona. Po rozkręceniu wygląda to tak:
TONY MOLY może pochwalić się nie jednym produktem który nie wygląda jak potencjalny kosmetyk.
Dwa produkty z seria Latte Art od lewej : Milk Cacao Pore Pack, Cream in Scrub natomiast część z łyżeczką to nakrętka pierwszego słoiczka ;)
Obrazki ze zebranymi produktami zamieszczone na blogu pochodzą z innego bloga niestety nie wiem jakiego gdyż przesłała mi je inna osoba.
Pierwszy raz spotkałam się z ta marką przy kocich 'wyrobach' (na blogu
gangnamfreaks) nie tylko maskarze przedstawionej wyżej,ale całej kolekcji inspirowanej kocim imagem:
puder
tinty (farbki do ust)
szminki
w szczególności te zmieniające kolor na ustach ;p
Oraz ich jajeczne produkty za bojowały nie tylko w Azji. Od maseczek po peelingi zazwyczaj sugerowane do skóry problematycznej z poszerzonymi porami.
Ostatnio zauroczył mnie balsam do ust The Face Shop ze słodkim aplikatorem który nie wiem czy rzeczywiście sprawdza się w praktyce, jak i słodko wygląda. Lecz to nie zmienia faktu ,że idea jest niespotykana.
Mamy 3 warianty zapachowe (nie wiem jak to się ma do smaku): truskawka, miód i pomarańcza. Dla zainteresowanych balsam można zakupić na polskiej stronce
pinkmelon za 35zł za 6g.
Te nie co vintage owe pomadki do ust wywołały u mnei radosny uśmiech ;) O samych pomadkach wiem nie wiele,nie spotkałam ich na żadnej polskiej stronie.
Marka The Face Shop może pochwalić się wieloma prze słodkimi oprawami swoich 'wyrobów'. Duża ich część ze spotkanych prze mnie jest dostępną na pl stronach,nie powiem,że ceny są bardzo przystępne. Choć to zależy gdzie i kiedy,bo promocje również się na nich zdarzają. Osobiście nie miałam z nimi do czynienia choć cieszą się dobrą popularnością.
Od góry w vintage owym opakowaniu mamy róż do policzków który możecie znaleźć np.na
koreashop.pl za 35 zł,co moim zdaniem nie jest wygórowaną ceną ,a
pod spodem mamy cienie do powiek również na koreashop.pl za 17zł. Ten śliczny piesek-miś? W doniczce to w rzeczywistości krem do rąk który możecie znaleźć
tutaj za 30zł.
Muszę wam powiedzieć,że często mylę te obie marki,gama ich produktów jest do siebie moim zdaniem bardzo podobna ,choć zauważyłam,że Etude House lubi robić rzeczy z większym rozmachem co nie jednokrotnie wzbudza uczucie przesady. Etude House cieszy się opinią kosmetyków dla księżniczek, można tak to ująć. W powyższej ilustracji takowe się nie znajdują,ale przedstawię wam produkty z kolekcji o takim zabarwieniu:
Jednakże, wielokrotnie i ja byłam zainteresowana ich 'wyrobami' szczególnie bazą pod makijaż z linii "Sweet Recipe" oraz szminkami z tej samej linii oraz "miss tangerine".
Sulli z F(x) prezentuję nam bazę która obecnie zmieniła swoje opakowanie:
szminki z linii Miss Tangerine z Sandarą Park (2NE1)
Nawet ich lakiery są urocze ;)
Szczerze mówiąc jakoś najmniej znam tę markę, ostatnio sporo czytałam o powyższym kremie bb w żelowej konsystencji który zebrał zarówno sporo pochwał jak i ostrej krytyki, oraz o pudrze z serii z chmurką Oil Qeen Cotton pack.
Często mylę,również te jajeczne produkty, holika zaprezentowała jajeczne mydełka o szerokim zastosowaniu . Swojego czasu byłam zainteresowana kupnem takiego zestawu. Są też mniejsze komplety po 2 z tego samego rodzaju (koloru).
Gdy zaczęłam używać BB wielokrotnie się na nie natknęłam,to jedna z popularniejszych serii.
Podczas rutynowych przeszukiwań znanych mi już stron z azjatyckimi kosmetykami natknęłam się na taką nowość w postaci 2 balsamów do ust ,myślałam,że to komplet. Ale ten zestaw ma głębsze 'przesłanie' jako by używać ich jednocześnie jedne na góra a drugą na dolną wargę ust. Nie co wyszukany pomysł prawda? Są 4 warianty zapachowo /smakowe. Który wam najbardziej odpowiada?
Moim absolutnym ulubieńcem w kwestii wizualnej zarówno jeśli chodzi o wykonanie jak i pomysłowość na sam produkt to marka
Too cool for school o której raz wam
tutaj pisałam. Choć niestety nie miałam okazji testować ich produktów to staram się śledzić ich na bieżąco. Jednak na ich produkty powstanie oddzielny post ;) A co wam najbardziej przypadło do gustu? Najbardziej przyciągnęło wzrok czy też zaskoczyło?